niedziela, 27 marca 2011

Big Yellow

Ostatnio straciłam poczucie czasu - tygodnie zlatują mi tak szybko, że nie zdążyłam się obejrzeć, a mamy już prawie kwiecień, a na blogu nadal pusto i głucho... Dziś będzie krótko, ale, mam nadzieję, treściwie ;) Nie mam nastroju na rozwodzenie się - jetem chora i weekend grzecznie spędzam pod kołderką - nie narzekam, bynajmniej ;) Dziś będzie na żółto, a co tam! Kiedyś na taki sweter nawet bym  nie spojrzała. Teraz mój wewnętrzny gustomierz podpowiedział mi - bierz i nawet się nie zastanawiaj! Wzięłam więc i zdecydowanie nie żałuję. Nie jest to co prawda szalony pomarańcz, o którym napomknęłam ostatnim razem, ale to może nawet i lepiej. Wyglądałabym wtedy jak ogromna mandaryna, a takich porównań nie chcę. Wolę już pewną sympatyczną postać z Ulicy Sezamkowej ;)

English: Recently I lost my sense of time - weeks fly so fast that we're almost in April. The blog is still empty and hollow... Today I will write short - I have no mood to dwell - I'm sick and spend the weekend nicely under a blanket - not complaining ;) What do you think about the yellow? Some time ago I would not even look at this kind of sweater. Now my internal 'taste counter' told me  - take it and do not even hesitate! So I took and definitely do not regret. This is not true crazy orange, which hinted last time, but it's even better. Then I could look like a huge mandarin, and such comparisons I do not want. I would rather be a nice bird from The Sesame Street;)
Ania




fot. Piotrek

7 komentarzy:

  1. swietny ten sweter!!! milutki i taki zolciutki :)

    zapraszam do siebie!
    xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. absolutnie genialny i pozytywnie zakręcony sweter! ładne butki! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Czadowy sweter! Świetnie wygląda do butów :D

    Zapraszam do siebie! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Boskie sweter. Całość bardzo fajna

    OdpowiedzUsuń
  5. Super zdjęcia, zwłaszcza to ostatnie

    OdpowiedzUsuń
  6. Owa rzułdź (piszę w nowej ortografii nowego języka nowopolskiego, który rozpoczął się już w czasch ... Gomułki - owego towarzysza przez "u") przywołuje wiosnę, ale dziś po nartach, choć za wiosną naprawdę szczerze wzdycham, chciałbym jeszcze choć dwa tygodnie zimy. Ale już jej nie zaklinam, więc niech się dzieje wola nieba, aby zacytować klasyka.
    A tu coś z nieklasyków, ale za to wielkich tfurcuff (:)):
    http://www.youtube.com/watch?v=KCtIpbnstTQ
    lub w wersji b. lajt:
    http://www.youtube.com/watch?v=e2XP5cc-AAQ
    i cytat:
    "czuło się jej nadejście w sobotę. To moment przypominający otwarcie butelki szampana: korek powoli wysuwa się, ciężko i opornie, a potem nagle pyk! - jest wiosna" (A. Bobkowski).
    PS Ulka powiedziała, że się rozpogadza, a ona się zna, bo ma słuch i dobrze słyszy, jak trawa wyziera wzwyż spośród śniegowych zasp trondheimskiej zimy! :) w.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wald Twoje podejście do spraw wiosennych napawa mnie optymizmem - szczególnie słuch Ulki, Voo Voo i moja kochana Katarzyna to dobre argumenty ;)

    A gomułkowska "rzułdź" rozłożyła mnie na łopatki. Nigdy nie pomyślałam o tym słowie w taki zawiły sposób - rozszerzasz moje horyzonty :D

    OdpowiedzUsuń