niedziela, 20 listopada 2011

Eye of the tiger

Uważaj, tygrys patrzy! A właściwie to patrzą dwa - jesteś w prawdziwych tarapatach! Tak sobie pomyślałam kiedy spojrzałam na ten sweter po raz pierwszy. Ale rzuciłam okiem po raz drugi i poczułam się bezpieczniej, choć zachowałam ostrożność. Mało dodatków i szczegółów, czarny i szary to jedyne kolory, których tygrys nie pogryzie. Na ich tle jego wspaniałość może nabrać pełnego blasku. Teraz zastanawiam się tylko na jak długo się zaprzyjaźnimy i czy często będziemy razem spacerować? ;)

English: Be careful, the tiger is looking at you! Actually two tigers are looking at you - you are in real danger! I was thinking like this when I saw this sweater first time. But after a while I thought that it could be safe, but I have to be careful. Little accessories and details, black and grey are the only colours that the tiger wouldn't bite. On this background his grandiosity can really shine. Now I'm only wondering how long could we be friends and how often are we going to walk around together? ;)
Ania





fot. Piotrek

niedziela, 18 września 2011

Weekend in mountains

To był nieprzewidziany, spontaniczny wyjazd. Dodam, że absolutnie wspaniały :) Nie przygotowywałam sobie specjalnej garderoby, wzięłam najcieplejsze rzeczy jakie miałam pod ręką i ku mojemu zdziwieniu wszystko pasowało. Nawet praktyczne (czytaj: niemodne) górskie buty okazały się w tych warunkach całkiem stylowe ;) Przypominają trochę supermodne wiązane botki na obcasach (szczerze mówiąc nie było mi to zupełnie obojętne, gdy wybierałam je w sklepie dla alpinistów ;)). 

English: It was unexpected, spontanous trip. I add, that it was absolutely wonderful :) I didn't prepare special clothes, I took the most warm things I had that moment and I was surprised that everything fitted together. Even practical (I mean: no in-fashin ) mountains shoes were, in those conditions, pretty stylish ;) They look, a bit, like super fashionable laced up high heel boots (frankly, I took this into account, when I chose them in the shop for mountaineers ;)). 
Ania




fot. Piotrek

piątek, 12 sierpnia 2011

Orange smile

Kto by pomyślał, że w Norwegii jestem już prawie rok! Wszystko wokół mnie pędzi z niesamowitą szybkością. Głowę mam pełną nowych informacji, wrażeń, doświadczeń. To niesamowite jak bardzo może zmienić się życie i spojrzenie na świat w ciągu zaledwie jednego roku. Mieszkam w przepięknym, spokojnym kraju wśród miłych, uśmiechniętych i pomocnych ludzi. I choć czasem jest trudno i wielu rzeczy jeszcze nie rozumiem, to czuję, że wszystko się do mnie uśmiecha. Nie wiem nawet kiedy moja garderoba stała się też bardziej kolorowa ;) Dzisiejsze zdjęcia zrobione zostały miesiąc temu, ale w Norwegii lato nadal trwa, więc fotografie są jak najbardziej aktualne. Wszechobecna zieleń była świetnym tłem dla tych żywych kolorów, które królowały w mojej szafie przez całe lato :)

English: I can't believe that I'm in Norway almost for a year! Everything around me is going so fast. I have so many new information, impressions, experiences. My life changed in so many areas in only few months - it's amazing. I live in beautiful, calm country. I am surrounded by nice, smiling and helpful people. And although some things are difficult and sometimes I don't understand everything, I feel that life is smiling to me. I don't even know when my closet became more colorful ;) The pictures were taken a month ago, but we still have summer in Norway so pictures are still current. Pervasive green  was a great background for these vibrant colours, which dominated in my closet all summer :)
Ania




fot. Piotrek

niedziela, 26 czerwca 2011

Striped sunday

Dziś nareszcie zaczynam spokojniej oddychać po ostatnich kilku trudnych miesiącach. Więcej czasu to dłuższy sen, smaczniejsze jedzenie, opanowane nerwy i oczywiście buszowanie po wyprzedażach ;) Sukienka, którą mam dziś na sobie pochodzi z wiosennej kolekcji H&M i jest już oczywiście sporo przeceniona. Mi spodobała się bardzo, bo pomimo rzucających się w oczy kolorowych pasków, jest dość uniwersalna. Pasuje i do obcasów i do płaskich trampek, z różnymi dodatkami może wyglądać zupełnie inaczej, ale i tak zawsze pozostanie na pierwszym planie ;) Poza tym nie jest uszyta z cienkiego materiału, a z dość mięsistej bawełnianej mieszanki dzięki czemu nadaje się idealnie na kapryśne, norweskie lato.

English: Today I can finally relax and calm my breath after few tough months. More time means longer sleep, more tasty food, nerves under controll and, of course, buying clothes on sales ;) The dress is from H&M's spring collection and now is already on sale. I liked it a lot. Despite the colourful stripes, it's quite universal. It suits to high - heels and to sneakers as well. It can look different with various kinds of accessorises, but it will be always on the foreground. Moreover the dress is made of densley woven cotton which is perfect for capricious Norwegian summer. 
Ania




fot. Piotrek

niedziela, 5 czerwca 2011

Laboratory

Tegoroczne krakowskie Laboratorium Mody to ciekawe, proste i "ekologiczne" stroje. Mi najbardziej do gustu przypadło kilka letnich sukienek z bawełnianej surówki - niby gdzieś to już widziałam, ale ostatnio moja tęsknota za latem jest tak wielka, że prawie wszystko co się z nim kojarzy przyjmuję bez cienia krytycznego spojrzenia ;) Zresztą - zobaczcie sami - czy ta pierwsza sukienka to nie metafora złotej plaży z kokosowymi palmami nad błękitnym oceanem?  Moja wyobraźnia szybuje... :) 

Fotografie z pokazu Laboratorium Mody 2011, które zostały mi przesłane przez Szkołę Artystycznego Projektowania Ubioru w Krakowie oprócz skomplikowanych i pracochłonnych form z surówki, przedstawiają również kwintesencję miejskiego i wiejskiego lata, czyli szorty, koszulki i plecione torby. Prościej się już nie da i w tym cały lata urok. 

English: Really simple, interesting and environmentally - friendly clothes were presented on Fashion Laboratory this year. I really like a few summer dresses made out of raw cotton - I have seen it somewhere before, but lately I miss summer so much, that almost everything what reminds me a summer, I take without criticism ;) In any case - look - this first dress is a metaphor of a gold beach with palms and blue ocean, isn't it? My imagination sails... :)

Pictures from Fashion Laboratory 2011, that were sent me by Szkola Artystycznego Projektowania Ubioru in Cracow, show quintessence of urban and rural summer as well - shorts, t - shirts and intertwined bags. It couldn't be simpler and this is the summer charm.
Ania








 fot. Piotr Kierat

niedziela, 1 maja 2011

Spring came!

Wiosna przyszła - wreszcie! W Norwegii z lekkim opóźnieniem - jeszcze 2 tygodnie temu pod drzwiami podziwiałam bielące się grudy śniegu, ale teraz jest już cudownie. Cieplej, słoneczniej, aż chce się pójść i posiedzieć na zieleniącej się trawce ;) W dzisiejszym zestawie dominują pasy i kwiaty. W tej chuście zakochałam się już dawno, ale okazji do jej noszenia miałam do tej pory niewiele. Za to teraz biorę ją ze sobą prawie wszędzie. Poprawia mi humor. I jeszcze te buty - wyglądają jak zimowe saszki, ale na zimę średnio się nadają. Są zbyt cienkie, a podeszwę mają tak gładką, że gdy zaryzykowałam założenie ich pewnego pięknego, mroźnego dnia przy upadku o mało nie złamałam ręki. Jednak na wiosnę, zwłaszcza taką wczesną i chłodną, nadają się doskonale. A może i podczas norweskiego lata kilka razy się przydadzą? :)

English: Finally, spring came! In Norway - with a slight delay - 2 weeks ago I saw lumps of snow next to the door, but now it is wonderful. Warmer, sunnier. I want to go and sit on the grass;) Flowers and strips dominate in today's set. I fell in love with this scarf long time ago, but so far I had little opportunity to wear it. But now I wear it almost anywhere. It improves my mood. And those shoes - they look like winter pixie boots, but are not suitable for winter. They are too thin, and the soles are so smooth that when I took the risk and I put them in one fine, frosty day, I fell down and almost broke my arm. But in the spring, especially this early and cold, are ideal. And may also be useful during the Norwegian summer? :)
Ania



fot. Piotrek 

niedziela, 27 marca 2011

Big Yellow

Ostatnio straciłam poczucie czasu - tygodnie zlatują mi tak szybko, że nie zdążyłam się obejrzeć, a mamy już prawie kwiecień, a na blogu nadal pusto i głucho... Dziś będzie krótko, ale, mam nadzieję, treściwie ;) Nie mam nastroju na rozwodzenie się - jetem chora i weekend grzecznie spędzam pod kołderką - nie narzekam, bynajmniej ;) Dziś będzie na żółto, a co tam! Kiedyś na taki sweter nawet bym  nie spojrzała. Teraz mój wewnętrzny gustomierz podpowiedział mi - bierz i nawet się nie zastanawiaj! Wzięłam więc i zdecydowanie nie żałuję. Nie jest to co prawda szalony pomarańcz, o którym napomknęłam ostatnim razem, ale to może nawet i lepiej. Wyglądałabym wtedy jak ogromna mandaryna, a takich porównań nie chcę. Wolę już pewną sympatyczną postać z Ulicy Sezamkowej ;)

English: Recently I lost my sense of time - weeks fly so fast that we're almost in April. The blog is still empty and hollow... Today I will write short - I have no mood to dwell - I'm sick and spend the weekend nicely under a blanket - not complaining ;) What do you think about the yellow? Some time ago I would not even look at this kind of sweater. Now my internal 'taste counter' told me  - take it and do not even hesitate! So I took and definitely do not regret. This is not true crazy orange, which hinted last time, but it's even better. Then I could look like a huge mandarin, and such comparisons I do not want. I would rather be a nice bird from The Sesame Street;)
Ania




fot. Piotrek

niedziela, 27 lutego 2011

The power of colour

Zaklinam wiosnę! Tak bardzo, bardzo, bardzo chcę, żeby wreszcie nadeszła, że ją prowokuję. Noszę kolory, cienkie sukienki, różowe okulary. Oczywiście dokładam też ciepłe dodatki - rękawiczki, getry, puchową kurtkę. Jest jeszcze za zimno, żeby tak zupełnie oszaleć. Tegoroczne wiosenne trendy to z jednej strony błękity, pastele, beże łączone z szarościami, a z drugiej neonowe róże, żółcie, akwamaryny i dużo, dużo pomarańczy. Żadnego z tych kolorów na mnie dziś nie zobaczycie. No, może poza różowymi okularami, które noszę na przekór, nawet gdy nie ma słońca ;) 

Jednak pomarańczowe szaleństwo podczas tegorocznej wiosny jest dla mnie bardzo kuszące. Problemem może być jedynie to, że na razie w mojej (nadal skromnej) szafie nie ma nic, co miałoby choćby odcień pomarańczowego. Nadchodzi więc, jakże lubiany przeze mnie, czas poszukiwań - sądzę, że pomarańczowe znalezisko, cokolwiek to będzie, stanie się cenne nie tylko ze względu na modę, ale przede wszystkim ze względu na moje samopoczucie. Ostatnio bowiem trzymam się, ułożonej przeze mnie samą (och, jakże to skromne;)), maksymy, że im więcej koloru na Tobie, tym więcej "koloru" potrafisz wytworzyć. Dlaczego więc nie stać się na chwilę, przejaskrawioną nieco, fabryką optymizmu? ;)

English: I am calling in spring! I want so, so much, that spring finally came, that I provoke it. I wear the colors, thin dresses, rose-colored glasses. Of course, I have a warm accessories - gloves, socks, goose-down jacket. It is too cold to just completely mad. This year's spring trends are, on the one hand: blues, pastels, beiges combined with grays, in the other hand: neon pinks, yellows, aquamarines and much, much orange. You will not see me today in any of these colors. Well, maybe except the pink glasses that I wear in spite of, even when there's no sun;) 

However, the orange madness at this year's spring is very tempting for me. The problem may just be that at least in my (still modest) closet, I do not have anything that would even shade of orange. So the time of searching is coming. I think the orange find, whatever it is, will be valuable not only because of fashion, but mainly because of my mood. Recently, in fact, I hold up the motto that the more color you wear, the more "color" you can make around you. So why not stand for a moment, somewhat a bit too garish, a factory of optimism? ;) 
Ania





 fot. Piotrek

niedziela, 20 lutego 2011

So cold!

Brrr – tak po krótce mogę opisać dzisiejszy dzień. Piękny, ale mroźny. Ostatnio miałam poważny problem ze skompletowaniem wystarczająco ciepłej garderoby, ale wyprzedaże wyprzedaży pojawiły się w samą porę i tak oto kupiłam o połowę przecenione kozako – trampki, sukienkę za 1/3 ceny i cudną torbę, która kosztowała trochę za dużo... No cóż – czasem nie mogę się powstrzymać ;) Kamizelka, którą mam na sobie pamięta jeszcze młodość mojej mamy – można śmiało powiedzieć, że dostałam ją w spadku. Do kompletu była równie folkowa spódnica, jednak ją już sobie podarowałam – jeden „góralski” wzór (wybaczcie, ale nie wiem z jakiego regionu faktycznie pochodzi) na raz w zupełności mi wystarczy. Nie byłam pewna czy wszystkie części tego zestawu dobrze się skomponują, myślę teraz jednak, że sportowo – zimowe buty i wełniana kamizelka na czarno – białym tle wyglądają całkiem nieźle. Tyle tu dziś brązu, że wygląda na to, iż zaprzyjaźnię się z nim na dłużej ;) 

English: Brrr - just so I can describe this day. Beautiful, but cold. I recently had a serious problem with completing the warm clothes, but sales of sales came in the nick of time and I bought winter shoes for half the price, the dress for 1/3 the price and the gorgeous bag that cost a bit too much ... Well - sometimes I can't resist ;) Vest still remember my mother's youth - it is fair to say that I took it over after her. My mothers set also included a folk skirt, but I did't want it - one "highlander" design at the same time is completely enough for me. I wasn't sure whether all the parts that compose the set well, but now I think that the boots and wool vest on black and white background look pretty good. There are so many bronze today that it seems that our friendship is getting better ;)
Ania
 

 
fot. Piotrek

niedziela, 2 stycznia 2011

Something new in New Year

Nowy Rok zaczynam od czegoś zupełnie nowego. Startuję z szyciem. Nie wiem, do czego doprowadzi mnie mój zapał - mam nadzieję, że do czegoś czym nacieszę oczy, nie do rezygnacji ;) Moją pierwszą próbę przedstawiają poniższe zdjęcia. Inspirowałam się kolekcją Lanvin dla H&M, co pewnie niektórzy od razu dostrzegą. Bluzkę (sukienkę?) ze zdjęć znalazłam przed rokiem na ciuchowej wymianie Uwolnij Łacha - to jest już jej trzecie życie, po metamorfozie. Zdjęcia, jak widać, zrobione zostały tym razem w domowych pieleszach. Cóż, norweska zima, mimo iż piękna, zobowiązuje jednak do czegoś więcej niż krótkiego rękawka i koturn bez cholewki ;)

English: I start New Year with something completely new. I start with the sewing. I don't know where to bring me my enthusiasm - I hope that to something beautiful, not to give up ;) The following pictures show my first attempt. I inspired by Lanvin collection for H&M. I'm sure, that some of you noticed this at the moment. I have found the blouse (dress?) at swap Uwolnij Łacha. This is the third life of this blouse - after metamorphosis. As you see, the photos have done in at my home. Well, a norwegian winter, despite beautiful, requires something more than a short sleeve and shoes without upper ;)
Ania




fot. Piotrek