niedziela, 27 lutego 2011

The power of colour

Zaklinam wiosnę! Tak bardzo, bardzo, bardzo chcę, żeby wreszcie nadeszła, że ją prowokuję. Noszę kolory, cienkie sukienki, różowe okulary. Oczywiście dokładam też ciepłe dodatki - rękawiczki, getry, puchową kurtkę. Jest jeszcze za zimno, żeby tak zupełnie oszaleć. Tegoroczne wiosenne trendy to z jednej strony błękity, pastele, beże łączone z szarościami, a z drugiej neonowe róże, żółcie, akwamaryny i dużo, dużo pomarańczy. Żadnego z tych kolorów na mnie dziś nie zobaczycie. No, może poza różowymi okularami, które noszę na przekór, nawet gdy nie ma słońca ;) 

Jednak pomarańczowe szaleństwo podczas tegorocznej wiosny jest dla mnie bardzo kuszące. Problemem może być jedynie to, że na razie w mojej (nadal skromnej) szafie nie ma nic, co miałoby choćby odcień pomarańczowego. Nadchodzi więc, jakże lubiany przeze mnie, czas poszukiwań - sądzę, że pomarańczowe znalezisko, cokolwiek to będzie, stanie się cenne nie tylko ze względu na modę, ale przede wszystkim ze względu na moje samopoczucie. Ostatnio bowiem trzymam się, ułożonej przeze mnie samą (och, jakże to skromne;)), maksymy, że im więcej koloru na Tobie, tym więcej "koloru" potrafisz wytworzyć. Dlaczego więc nie stać się na chwilę, przejaskrawioną nieco, fabryką optymizmu? ;)

English: I am calling in spring! I want so, so much, that spring finally came, that I provoke it. I wear the colors, thin dresses, rose-colored glasses. Of course, I have a warm accessories - gloves, socks, goose-down jacket. It is too cold to just completely mad. This year's spring trends are, on the one hand: blues, pastels, beiges combined with grays, in the other hand: neon pinks, yellows, aquamarines and much, much orange. You will not see me today in any of these colors. Well, maybe except the pink glasses that I wear in spite of, even when there's no sun;) 

However, the orange madness at this year's spring is very tempting for me. The problem may just be that at least in my (still modest) closet, I do not have anything that would even shade of orange. So the time of searching is coming. I think the orange find, whatever it is, will be valuable not only because of fashion, but mainly because of my mood. Recently, in fact, I hold up the motto that the more color you wear, the more "color" you can make around you. So why not stand for a moment, somewhat a bit too garish, a factory of optimism? ;) 
Ania





 fot. Piotrek

5 komentarzy:

  1. wszyscy praktycznie juz ta wionse zaklinają, ale ja mam teorie, ze wiosna czeka na to az moje wiosenne obuwie zsotanie wreszcie dostarczone do mnie z hongkongu:d

    OdpowiedzUsuń
  2. Rotkohl - jestem pewna, że i Twój sposób na nadejście wiosny może okazać się skuteczny ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja jeszcze czekam na zimę, bo na mnie czekają na mnie moje cross country skis :) I myślę, że moje zaklęcia są mocniejsze :)
    Ale, ale, skoro wiosna wyzwala bardziej skąpe ubrania, to ja zdecydowanie czekam na ... lato ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Drogi Anonimie - na takie czary to się nie godzę! ;)

    I póki co - moja magia działa, a według norweskiego kalendarza pierwszy dzień wiosny już 14. marca, a pierwszy dzień lata (też na nie czekam, zdecydowanie;)) cały miesiąc później - 14. kwietnia:D

    Jednak klimat mamy taki, że pewnie i "latem" na nartach pojeździsz, przynajmniej do 1. maja ;)

    OdpowiedzUsuń