poniedziałek, 26 lipca 2010

Prom Queen

Dziś kolejna odsłona szarej sukienki. Tym razem trochę słodsza. Zdjęcia te zrobiłyśmy już jakiś czas temu. Upał nie zalazł nam wtedy za skórę, było wręcz zimno. Po zdjęciach rozgrzewałyśmy się gorącą herbatką i pomysłami na następne sesje. Niestety, kochana i przezdolna autorka zdjęć wyjechała na całe długie dwa miesiące do Niemiec. Bynajmniej nie na wakacje. Studencki los jest czasem okrutny... No cóż, mój dzisiejszy melancholijny nastrój nie wróży optymistycznej notki, więc dalej będzie rzeczowo i konkretnie.

Sukienka jaka jest, każdy widzi. Występując bez towarzystwa wygląda nijako i biednie, bez wyrazu i charakteru. Dlatego trzeba jej dodać. Czego? Przede wszystkim koloru, a zaraz potem kształtu. Wykorzystałam do tego znane z poprzedniego wpisu fioletowe kryjące rajstopy i szeroki, częściowo lakierowany pasek. Dodałam  obcas, parasolka również wystąpiła wcześniej, ale w nieco innej roli. Jestem zadowolona z efektu. Dla mnie to idealny zestaw na te wszystkie "poważne rodzinne i inne" uroczystości. Taki z przymrużeniem oka ;)
Ania


  

fot. Sofia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz