piątek, 10 grudnia 2010

The first red jacket ever

W mojej szafie nigdy nie było zbyt wiele czerwieni. Wydawało mi się, że podkreśla ona to, co chciałabym ukryć, za bardzo rzuca się w oczy i jest kolorem bardzo agresywnym. Jakoś do mnie nie pasowała. Tak myślałam. W tym roku również nie przyszło mi nawet do głowy, żeby mieć coś czerwonego do noszenia na codzień. Miałam nadzieję, że czarny klasyczny płaszczyk mi wystarczy. W Norwegii... Cóż za naiwność i brak przewidywania! ;) Łatwo się domyśleć, że płaszczyk bez podszewki, mimo iż wełniany i całkiem dobrej jakości, nie nadaje się na skandynawskie mrozy. Kiedy zdecydowałam się już na zakupy to, ku mojej rozpaczy, ceny kurtek puchowych, w których nie wyglądałabym jak Bulinek znacznie przekraczały mój budżet. Byłam już bliska rezygnacji i kupna nowych butów, (jestem uzależniona...). Dobrze jednak, że tego nie zrobiłam, bo Piotrek miał tego dnia instynkt prawdziwego łowcy :) Wypatrywał, wypatrywał i wypatrzył kurtkę dla mnie w przyzwoitej cenie i o przyzwoitej jakości. I oto jest! Cała czerwona i bardzo ciepła. Nie poznaję siebie w niej do końca, ale stwierdzam, że jest całkiem ok. Może to początek zmian w mojej, jakże małej ostatnio, szafie?

Dzisiejszym towarzyszem zdjęć był ogromny kot sąsiadów, którego imię po polsku brzmi Grubasek. Jest przepuchaty. I mimo, iż jego obecność na zdjęciach nie była wcześniej planowana, to spisał się tak dobrze, że w nagrodę dostał coś, co tygryski lubią najbardziej - kawał czerwonego mięsa :)

English: I've never had too much red in my closet. It seemed to me that it points out what I want to hide and is very aggressive color. Red somehow did not fit me. I thought so. In this year also did not even thought to have something red to wear every day. I was hoping that the classic black coat is enough for me. In Norway ... What a naivety and lack of foresight! :) It's easy to guess that the coat without lining, although wool and pretty good quality, not suitable for Scandinavian frost. When I decided to have the shopping, to my despair, prices feather jackets, which looked like nicely, far exceeded my budget. I was close to resignation and buying new shoes, (I'm addicted ...). But the good thing that I have not done, because Peter had the instinct of a true hunter:) He looked out, looked out and saw! He found a jacket for me at a decent price and decent quality. And here it is! The whole red and very warm. Still not got used to it, but I can say that  it looks pretty well. Perhaps this is the beginning of changes in my (how little lately) closet?
 

Photos companion was a huge cat belonging to our neighbors, whose name in English is Fatty. Fatty is very soft. Although its presence in the pictures was not previously planned, it behaved so well that he got a reward - what tigers like the most - a piece of red meat :)
Ania





fot. Piotrek

4 komentarze:

  1. Aniuś dziękuję, że wspomniałaś także o mojej jakże istotnej roli jaką odegrałem przynosząc Ci ta kurteczkę... :)

    Piotrek D.

    OdpowiedzUsuń
  2. Lady in Red vs. Lady in Black: The Old Dilemma :)
    Można posłuchać i zdecydować :)
    http://www.youtube.com/watch?v=ttlp1wgM7go

    http://www.youtube.com/watch?v=ejxFeS47OZ8
    Waldek

    OdpowiedzUsuń
  3. W tym zestawieniu zdecydowanie wygrywa czerń,
    choć czerwień też ma momentami bardzo interesujące akordy ;)

    OdpowiedzUsuń