A wszystko miało być tak: wrześniowa łąka, wieś, sielanka... Wyszło zgoła inaczej, wyszło na smutno. Chciałam tu napisać o całej otoczce tworzenia tych zdjęć, ale skasowałam wszystko. Bo po co? To jest blog o modzie, a w modzie liczą się przede wszystkim ubrania. Nie będę więc rozwodzić się nad czymś, co w modzie nie jest tak istotne, nad emocjami. Napiszę tylko, że skończył się pewien etap tworzenia tego bloga i zaczął się następny. Lepszy? Gorszy? Przekonam się z pewnością za jakiś czas.
Teraz natomiast słówko o ciuchach. Jesień idzie, a z jesienią krata, kalosze i kryjące rajstopy. Kilka z elementów tego zestawu ma swoją długą historię. Kapelusz na przykład to już stateczny 25 - letni autentyk przywieziony ze Stanów dawno temu. Koszula też przeszła swoje - do momentu, kiedy się nią zainteresowałam pracowała dzielnie na etacie. W końcu to robocza flanela. Miękka, ciepła i milutka. Nawet po wielu miesiącach pracy nie wygląda na znoszoną i nadal jest przyjemna w dotyku. Takich ubrań teraz potrzebuję. W końcu moja norweska przygoda zbliża się wielkimi krokami, a tam jak wiadomo zimno jest i śnieżnie. Flanelka będzie jak znalazł!
Ania
fot. Sofia
czytam i jestem zachwycona!
OdpowiedzUsuńoto znalazlas bratnia lumpeksiare,aniu!ija cie do takich lumpeksow w trondheim zaprowadze ,ze oszalejesz z radosci!
wzamian dopasujesz mi jakas sukienke,bo ja gust mam zerowy:/
sciiiiiiskam!
ok, załatwione;)
OdpowiedzUsuń